sobota, 26 kwietnia 2014

27 kwietnia

czasami strasznie się boję. w taką noc jak dzisiaj, kiedy niebo niebezpiecznie pomarańczowe, choć już noc. boję się i nie wiem zupełnie co powiedzieć, bo już nie ma co mówić.
spotkało mnie ostatnio bardzo dużo miłych chwil. dziś siedziałam na ławce z J. i przybiegł do nas mały piesek, który później długo patrzył na mnie z balkonu. pięknie pozakwitały mniszki lekarskie, a zaraz ich już nie będzie. wszystko jakoś bardzo szybko ucieka, nawet nie da się tym nacieszyć, bo budzę się rano i już nie ma.
za chwilę znów jadę do domu. za późniejszą chwilę (ale wciąż tylko chwilę) będą momenty, których bardzo się boję. muszę nabrać sił, by postawić się marzeniu i nareszcie je spełnić.
czasami strasznie się boję.

bardzo się cieszę, że będę mogła usłyszeć tę niesamowitą płytę na żywo już niedługo. muzycznie ten rok absolutnie bez zarzutu, zarzut jedynie do mojego portfela.




niedziela, 20 kwietnia 2014

20 kwietnia

To niejasne, nieważkie, to nikłe jak łut
To światełko niegasnące niemniej niczym ów

Ogarek cierpliwej gwiazdy, od innych osobnej

(...)

To światełko, przy którym nie można także spać -
To światełko niezależne od nocy czy dnia –

Nie robaczek świętojański, błędny ognik czy
Jakieś słońce niewyraźnie świecące zza mgły –

Lecz światełko takie wątłe jak wątły niekiedy
Bywa wiersz, ten który właśnie będzie nieśmiertelny –

Lecz światełko takie ciche jak cichy ten głos

wtorek, 8 kwietnia 2014

9 kwietnia / zapach

Pięknie jest teraz. Wszystko tak pachnie, przywołuje tysiące wspomnień. Nie mam pamięci do miejsc i nie wzbudzają one we mnie większych emocji, może dlatego, że mam strasznie słabą orientację w terenie. Ale zapachy. Zapachy przejęły wszystkie zmysły.
Rano pachnie zupełnie tak, jak na terenówkach, najlepszych dwóch tygodniach na moich studiach. Wieczorem pachnie latem, nocą lipcową, kiedy po koncertach wraca się do Kosakowa na ulicę Zieloną. Pachnie nocami na Dębcu, schodkami, długimi spacerami wzdłuż Dębiny późno w nocy i trochę polaną, chociaż tam zupełnie inaczej pachnie. Po deszczu mostem w Międzyrzecu, polaną w Rowinach. Dziś padał deszcz i pachniało tak właśnie.
_

Z jednej strony czuję potrzebę biegu, niech ten czas poleci raz-dwa i zawiezie mnie już do Warszawy, bliżej domu. Z drugiej jednak chciałabym zatrzymać każdy dzień, bo wiem, że wyjazd stąd będzie jak rozdarcie serca na pół.



niedziela, 6 kwietnia 2014

6 kwietnia

W psychologii jest takie pojęcie „błysk” to jest moment kiedy człowiekowi w głowie się wszystko zmienia, kiedy nagle dociera do niego coś co było oczywiste od lat, ale teraz nabrało innego wymiaru.

4 kwietnia. Błysk. Najgorszy i najpiękniejszy, najdłużej wyczekiwany błysk. Błysk i nie ma. I nie ma już nic. I z tego niczego radość największa, bo tyle czasu się ślepym było, by nagle się ocknąć w kilka chwil. Ocknąć i mieć wszystko, czego się chciało od zawsze.