niedziela, 30 marca 2014

sobota, 29 marca 2014

londyn

Tydzień temu wróciłyśmy z Londynu i to wydaje się o tyle nierealne, jak nierealny był dla mnie pomysł pojechania tam. Absolutnie spontaniczny i piękny wyjazd, niemożliwy do wykonania, gdyby nie serducho pięknej istoty, którą bardzo mocno kocham. Uciekłyśmy z tego świata na dwa dni całe i powrót uderzył nas prosto w potylicę, ale w głowie wiele pięknych planów się toczy i to strasznie realnych. Wracam do tych chwil, kiedy z ciężarem spoglądam na zajęcia, które nie sprawiają mi przyjemności, a które muszę. Muszę i już. Ale już tylko 3 miesiące. Już tylko.













A to takie:


piątek, 28 marca 2014

28 marca






Jeśli nie świeci już dla ciebie żadna gwiazda tam
na górze, możesz wierzyć w grudki ziemi i sarny
na polach, zupełnie jak ty sama wyrwane
z miejsca oraz wszystkich swoich kroków.
Nie wiem, skąd jesteś, ale nawet, kiedy nie tańczysz,
masz pod źrenicami konstelacje

wtorek, 25 marca 2014

,,

(do użytku własnego: miłe rzeczy, które dziś mnie spotkały:
-pani w sklepie powiedziała, że dobrze mnie widzieć. wiem, że mówi to każdemu, ale zrobiło mi się miło, że dobrze mnie widzieć
-drzewa za oknem pokwitły tak pięknie, deszcz je zmywa, ale lśnią
-dostałam 5+ na studiach, czy tu takie oceny istnieją? trzy lata trzeba było na to czekać
-przeczytałam kilka ładnych wierszy, znalazłam dwie książki do przeczytania
-Angelika się dzisiaj tak pięknie wzruszyła, że spełni się jej marzenie, dobrze się patrzy na spełniane marzenia
-dużo chodziłam po deszczu, trochę w kółko, trochę prosto, bardzo przyjemnie)

jak przerobię zdjęcia z Londynu to się tu pojawią, już bardzo chcę znaleźć czas i to zrobić, bo to piękne dni były. tydzień temu się pakowałam. jeszcze nie wiedziałam co dobrego i złego mnie czeka.

jakaż to jest piękna piosenka.


poniedziałek, 24 marca 2014

,,

przy każdym większym kataklizmie w moim życiu uciekam do kościoła. jest on ciągle we mnie, ale wtedy uciekam i łapię tam oddech, tak samo jak w lasach czy na moich wschodnich polanach. teraz jednak znów uciekłam do kościoła, by odszukać swoje pogubione kawałki. by docenić moje słabości. moje zbyt szerokie serce. poszukać odciętych dłoni, które podawałam ludziom. szukam ciągle powodów, dla których nastawiam plecy na kolejne noże, szukam celu tego wszystkiego, co dzieje się, tak nagle i niespodziewanie wybucha, najpierw piękną radością, by za chwilę zamienić się w kolejną złudę i omam. wierzę w ludzi z dziecięcą pewnością, że są stworzeni do dobrych rzeczy, że nie w ich mniemaniu jest niszczenie innych. a jednak. wciąż się potykam o to, że wierzę. wciąż się potykam. 

wciąż.

jeden z najbliższych mi utworów:


piątek, 14 marca 2014

dom

Wciąż zadziwia mnie z czułość z jaką zawsze wracam do domu, po tylu latach, niezmiennie. Czułość to idealne słowo na to zjawisko - spokój, z którym szepczą do mnie przedmioty, których już dawno nie używam, książki, które przeczytałam już wiele razy. Prostota ludzi, którymi otaczam się w tym miejscu, jest jedną z najważniejszych mi wartości. Pielęgnuję tę prostą naturę we mnie, zrodzoną wśród pól i łąk, daleko od ulicznego zgiełku dużego miasta. Celebruję proste czynności z należytym im szacunkiem. Spędzam każdą sekundę w tym miejscu jak święto. Tu jest spokój, jakiego moja dusza potrzebuje, pokiereszowana, pokręcona, pognieciona.
Kiedy jedziesz 7 godzin pociągiem, docierasz na miejsce po północy, a na stole stoi trzydaniowy, gorący obiad - wiesz, że jesteś w domu.

/

Postanowiłam zapełnić to miejsce myślami. Jest ich często tak wiele, że ciężko im znaleźć ujście - tu będą płynąc, pomiędzy obrazami, które bardzo mocno zaniedbałam, może dlatego, że bardzo się w nich zgubiłam.